21 cze 2018

The Author

Share

100 Miles of Istria – 2018
baner

 

Biegnę w dół stromą tatrzańską ścieżką zbudowaną ze sterczących głazów. Jedną z tych górskich tras, którą łatwiej pokonać w górę niż w dół. Od Zamkowskiego podchodzi grupa dziewcząt. Mam wrażenie, że podziwiają moje „wyczyny”. Nie bacząc na skutki przyśpieszam i biegnę ledwie muskając stopami skały. Wypiąłem pierś i odrzuciłem do tył grzywkę zapominając, że straciłem ją jakieś 20 lat temu. Wtedy spotkałem się oko w oko  z jedną z turystek, w której spojrzeniu wyczytałem – …  ostrożnie dziadku,jeszcze się przewrócisz… Zmalałem, grzywka wróciła na swoje miejsce czyli w nicość. Dalej świńskim truchtem podążyłem do Zbójnickiej Chaty. Tam czekała na mnie Dorotka … Marek jak ci poszło. Nie przewróciłeś się…

Tak, tak. Nie mogę się przyzwyczaić, że za rok w zawodach wchodzę do najstarszej grupy wiekowej. Przypominają mi o tym kontuzje a jedynym pocieszeniem jest to, że Rychu jest  już w tej grupie od rokuJ

W sierpniu 2017 roku kończyłem ultragrań Tatr z zablokowanym kolanem. 23 lutego 2018 po dobrze przepracowanym sezonie zimowym naderwałem więzadło przyśrodkowe kolana. Zewnętrznego na szczęście nie mogłem uszkodzić bo od 5 lat go nie mam. Zostało mi 35 dni do startu w Ultramaratonie Istria. To był moment, żeby jak w amerykańskim filmie wdrożyć plan B. O strategii BEDE DAR pisałem wielokrotnie. Słowa naszego najlepszego biegacza narciarskiego zawsze mi towarzyszyły w trudnych chwilach. Skoro można osiągnąć sukces na olimpiadzie biegnąc na źle posmarowanych nartach to naderwane więzadło nie jest problemem.

Wybraliśmy z Rychem 100 Miles  of Istria jako sprawdzian pierwszego etapu przygotowań do sezonu 2018. Naszym głównym celem w tym roku jest start w festiwalu biegowym w Chamonix! W tym magicznym miejscu będziemy się starali ukończyć CCC.

Do Chorwacji jedziemy z mieszanymi uczuciami. Ja z chorym kolanem, Rychu jak zwykle słaby. Myślę, że wielu znajomych biegaczy chciałoby być w takiej „słabej” formie jak Rysiek. Na miejsce pobytu wybraliśmy położoną na wschodnim wybrzeżu Istrii miejscowość Lovran. To miejsce startu ultramaratonu 100 miles of Istria a dokładnie trasy  BLUE-110. Rezerwując nocleg nie przeczytaliśmy uważnie regulaminu zawodów. Na miejscu odkryliśmy, że biuro zawodów mieści się przy mecie oddalonej od naszego miejsca pobytu o 100 kilometrów w miejscowości Umag! Z Umagu na start zawodnicy przewożeni są autobusami. Dokonaliśmy szybkiej rezerwacji noclegu w Umagu i staliśmy się posiadaczami jednocześnie dwóch apartamentów. Jednym słowem do wyjazdu byliśmy przygotowni, ale nie bardzo. Lovran okazał się być urokliwym miasteczkiem. Piękną zabytkową starówką ozdabiał wszędzie zieleniący się wawrzyn szlachetny. Przyjęliśmy to za dobry znak. Zerwaliśmy liście laurowe jako znak zwycięstwa.

Lovran, droga na Ucke

Lovran, droga na Ucke

Lovran

Lovran

W dniu startu wyruszyliśmy do Umagu przez Motovun. Piękne miasteczko, w którym unosi sie zapach trufli. Tak przeczytaliśmy w przewodniku. Rzeczywiście miasto położone na wzgórzu robi wrażenie. Strome, wąskie uliczki, zwarta kamienna zabudowa może przyciągnąć turystów. Miasto okalają lasy truflowe.  Gorzej z grzybami. Nie lubię grzybów więc mam na nie wyczulony węch. A tu nic. Rychu postanowił sprawdzić w jednym z licznych sklepów oferujących trufle jak te grzyby pachną. Ocena byłe surowa. Trufle nie umywają się do naszych prawdziwków. Ucieszyłem się, że nasi górą a sprzedawca odetchnął z ulgą widząc, że Rychu nie połknął jego majątku.

 

Motovun

Motovun

 

Punkt odżywczy

Punkt odżywczy

Dotarliśmy do Umagu i po zakwaterowaniu poszliśmy na EXPO odebrać numery startowe. Dorotka z Kasią pilnowały, abyśmy zbyt długo nie plądrowali stoisk na wystawie. Zdawały sobie sprawę. że za sześć godzin będziemy z powrotem jechać autobusami organizatora zawodów do Lovranu na start ultra i biec 110 km  do Umagu! Dokupiłem sobie żelków z zamiarem wrzucenie ich do worka na przepak w Buzet. Jednak po szybkim spakowaniu i zdaniu worka zauważyłem swoje żelki na podłodze. Zapomniałem ich wsadzić do środka. Znowu dał o sobie znać wiek. Czasem się boję, że zapomną po co biegnę.

100 MILES OF ISTRIA

100 MILES OF ISTRIA

Rejestracja

Rejestracja

Przed wyjazdem na ultramaraton nie docierało do nas, że na pierwszych 7 kilometrach trasy mamy do pokonania 1500 metrów przewyższenia. Gdy po przybyciu do Lovran patrząc z poziomu morza zobaczyliśmy wznoszącą się nad nami wielką górę zrozumieliśmy, że tak wygląda podbieg od 0 do 1400m. Proste. Odpowiada to podejściu ze Smokowca na Sławkowski Szczyt. Dodatkowo pierwsze 200 metrów przewyższenia urozmaicone było uliczko-schodami.

Profil trasy

Profil trasy

Blue-TIMEs

Blue-TIMEs

Start w Lovran

Start w Lovran

Nadal dysponowaliśmy apartamentem w Lovran. Na start czekaliśmy wyjątkowo komfortowo. Siedzieliśmy w fotelach, pijąc kawę. Na starcie stanęło około 270 zawodników. Polatał dron, puścili fajną muzykę. Gdy ruszyliśmy tempo było jak dla mnie dość ostre. Każdy chciał być przed miejskimi  schodami w czołówce. Z każdą minutą biegu droga się zwężała. Miałem wrażenie, że większość biegaczy reprezentuje wysoki poziom wytrenowania a już na pewno lepszy od mojego. Nie było takich co to kryzys łapie ich na starcie. Ostatnio oglądałem start biegu Marduły w Zakopanem. Jeden z zawodników przeszedł do marszu już na Krupówkach…

Start w Lovran

Start w Lovran

Przyśpieszyłem. Słaby Rychu wciąż biegł koło mnie. Gdy dobiegliśmy do lasu czekała nas niespodzianka. Na wysokości 1200 metrów pojawił się śnieg. Zbity, miejscami głęboki do połowy łydek i zimny jak śnieg. Temeratura około 0 stopni Celsjusza. CHORWACJA !!! Na grani uderzył w nas boczny wiatr. Na szczycie Vojak byliśmy po dwóch godzinach od startu. Dalej pogoniliśmy do pierwszego punktu kontrolnego Poklon. Okazało się, że mamy około 1,5 godziny do zamknięcia bramki. Po raz pierwszy poczułem, że będzie dobrze.

Dalej cały bieg mieliśmy pod kontrolą to znaczy raz rzygaliśmy i raz się zgubiłem. Można wymiotować pod kontrolą jak się je bez kontroli. Rozpuszczony na francuskich rosołkach w Chamonix pochłonąłem 3 rosołki na przepaku w Buzet (59 km.) Nadrobiłem około 5 godzin. Miałem komfort czasowy to gapiłem się i jadłem. Nie zwracałem uwagi na pana, który z worka wsypywał do garka nasz rosołek. Pojadłem, popiłem i ruszyłem ospale w dalszą trasę. Już po 20 minutach poczułem się źle. Tak źle, że straciłem koncentrację i pomyliłem drogę. Gdy wróciłem na właściwą trasę w żołądku działy się dziwne rzeczy. Bez mojej wiedzy rozpoczęła się tam impreza. Postanowiłem przejąć kontrolę nad organizmem. Wzorem wytrawnych smakoszy win prostych wyszukałem w krzakach miejsce urokliwe, wśród kwiatów i ziół z pięknym widokiem na okolicę. Usiadłem na pniaku…

Z biegu

Z biegu

Na punkcie odżywczym

Na punkcie odżywczym

Z biegu

Z biegu

Rychu

Rychu

Marek

Marek

Dalej poszło już gładko. Podobną sytuację miał Rychu i dwóch innych Polaków. Nie polecam rosołków na Istrii. Jeżeli już to dwa albo cztery. Nigdy trzy. Trasa początkowo ciekawa zmieniła się w mniej interesującą widokowo. Ozdobą były położone na wzgórzach miasteczka, w których zorganizowano punkty odżywcze. Na dziesięć kilometrów przed metą zadzwoniłem do Rycha, żeby ustalić czy razem kończymy bieg. Rysiek właśnie kończył walkę z żołądkiem. Uznał, że jest za mną 2 godziny i mam biec sam do mety. Ostatnie 10 kilometrów biegliśmy w terenie płaskim, rolniczym. W czasie 18 godzin 59 minut ukończyłem bieg. Zadowolony usiadłem z Dorotką i Kasią do ciepłego posiłku. Za dwie godziny mieliśmy wyjść na metę na przywitanie Rycha. Kasia jakby coś przeczuwała i nas ponaglała.  Nagle zadzwonił telefon. Rychu jest na mecie. Zachował dużo sił na ostatnie 10 kilometrów przebiegając je poniżej godziny. Ach, ten słaby Rychu. Czas Rysia 19.57!

Rejestracja

Rejestracja

Rychu meta

Rychu meta

Meta

Meta

Meta

Meta

 

Meta

Meta

 

Finisher

Finisher

 

marek 1 Comment
1 Comments
  1. Niezły czad! Piękny wynik, piękne zdjęcia i fajny artykuł – gratuluję!!
    Z wielką niecierpliwością czekam na kolejne relacje z Waszych wyczynów,
    i oczywiście trzymam kciuki za bezkontuzyjną realizacje Waszych planów!!!

Leave a comment