W sezonie letnim, aż do jesieni, celem naszych stałych turystycznych wypadów był Sławkowski Szczyt. Jeżeli nie mieliśmy czasu na długie tatrzańskie trasy, jechaliśmy o świcie do Starego Smokowca. Stamtąd szlakiem na Sławkowski i po kilku godzinach pełnych wspaniałych wrażeń wracaliśmy pozytywnie naładowani do gorlickiej rzeczywistości. Od grudnia takim celem stała się Teryho Chata. Położone na skale schronisko, przyciąga swym urokiem wielu turystów. Zimą jest inaczej. Nie jest to specjalnie odkrywcze. Stromy zaśnieżony próg trochę zniechęca mniej doświadczonych turystów. Wtedy dla mnie jest piękniej. Trochę trąci egoizmem, ale przyjemnie jest zapukać do cichego, pustego schroniska. Chłonąc ciepło wnętrza i pijąc herbatę z rumem, patrzeć przez zaśnieżone okna na góry. BOSKO!!!
Do czasu napisania tego artykułu, byłem tam jeszcze dwukrotnie. Za każdym razem wbiegaliśmy w innych warunkach pogodowych, ale zawsze było BOSKO !!!
W grudniu, trasę do Teryho pokonywaliśmy z Józikiem i Cinkiem, Szybko dotarliśmy pod próg. Patrząc na próg, warto przypomnieć słowackiego nosiča Ladislava Kulange. Małe chłopisko a ustanowił rekord wnoszenia do Terinki ładunku z żywnościa. Wynik – 151 kg !!! Dla zainteresowanych Ladislawem podaję link:
https://www.youtube.com/watch?v=cQ0bcLx9r0o
Teraz stając pod progiem, zadyszany, nie odpuszczam. W końcu to tylko 3 kg plecak biegowy ))
Z Cinkiem dość sprawnie dotarliśmy do schroniska. Niestety, tym razem kręciło się tu trochę ludzi. Oni mieli przyjemność nocowania w górach.
Po chwili w schronisku zaczęło robić się tłoczno. Był to czas na odwrót.
Drogę powrotną pokonywaliśmy znacznie szybciej, co troszkę widać na zdjęciach ( gdy zdjęcia ogląda szybko) oraz na załączonym filmie
Link do filmiku:
Link do filmiku:
pieeeknie! zazdroszcze!!!