26 lip 2014

The Author

Share

Pod prąd Wełtawy, czyli Ironman po czesku
IMG_0547

 

Miałem zacząć ten wpis od słów: Dwa tygodnie po Biegu Rzeźnika udało nam się ukończyć  Ironmana w Pradze. Po wysłuchaniu wykładu Jacka Walkiewicza doszedłem do wniosku, że tym zdaniem utwierdzę młodszych ludzi w przekonaniu, że w życiu coś się udaje lub nie udaje niezależnie od naszego zaangażowania, determinacji, konsekwencji. Tak nie jest. Trzeba wyjść poza sferę komfortu, dążyć i nie odpuszczać. Często z Rychem mieliśmy jak pod prąd Wełtawy. Kontuzje, operacje, nocne treningi po pracy  i tak przez ostatnie dwa lata. Rysiek nie jeździł wcześniej na rowerze, ja byłem przeciwnikiem biegania. To można było nadrobić. Ale jak porzucić wino czerwone wytrawne? Tego w podręcznikach do triathlonu nie było:)

We wrześniu 2013r braliśmy udział w zawodach w Borównie. Byliśmy zniesmaczeni ich orgnizacją . Szukaliśmy alternatywy dla Borówna czyli zawodów triathlonowych na pełnym dystansie(3,8 pływanie/180 km rower/42bieg). Rysiek wypatrzył ciekawe zawody – BIGMAN WORLD CHAMPIONSHIPS oraz CZECH LONG DISTANCE TRIATHLON ( Cesky Zelezny Muż)w ramach CZECH BIGMAN FESTIVAL w Pradze. Sama nazwa była na tyle zabawna, że postanowiliśmy te zawody zaliczyć. Dodatkowo program zawodów zapewniał nam możliwość realizacji naszych celów. Dla Rycha miał to być pierwszy start na pełnym dystansie 3,8/180/42. Z powodu operacji stopy nie mógł wystartować ze mną rok wcześniej w Ironmanie w Borównie. Na mnie czekało nowe wyzwanie. Dwudniowe zawody BIGMAN. Pierwszy dzień to popołudniowe zmagania na dystansach 1 km pływanie, 25 km jazdy terenowej po górkach w okolicy praskiego ZOO i 5 km biegu. Drugi dzień to dystans Ironmana. Niepokoiło nas z Rychem to, że pływanie zaplanowano z prądem i pod prąd Wełtawy!

Most Karola

Most Karola

Spieniona kawa

Spieniona kawa

Piękna jest Praga. Staliśmy na moście Karola plując w dół do Wełtawy. Fachowo oceniliśmy, że nurt jest do przyjęcia. Jakoś popłyniemy. Gorzej z kolorem Wełtawy. Spieniona na stopniu wodnym rzeka przyjęła kolor pysznego ciemnego piwa Master. Żeby o tym zapomnieć rzuciliśmy się w nurt, ale nie Wełtawy tylko życia nocnego naprawdę pięknego miasta.

Na drugi dzień zaplanowaliśmy rekonesans miejsca startu i przebiegu trasy terenowego triathlonu. Ze znalezieniem miejsca zawodów nawet poszło, pomijając jazdę rowerem po fragmencie autostrady. Gorzej było w lesie. Czesi nie oszukiwali zniechęcając mnie w mailowej korespondencji do startu na kolarce w części terenowej zawodów . Czekały na mnie strome podjazdy i zjazdy po luźnych kamieniach. Już na początku zaliczyłem glebę. Zgiąłem klamkomanetkę. Rychu zauważył, że wypadła z niej podkładka, która jak się później okazało była niepotrzebna, bowiem bez niej ukończyłem dwudniowe zawody :)

Nawrót na pętli górskiej

Nawrót na pętli górskiej

Profil trasy

Profil trasy

Podczas startu miałem duże wsparcie. Rychu kontrolował mnie w strefach, Dorotka zabezpieczała picie i dopalacze. Ukończyłem ten etap w końcu stawki. Na 50 zawodników, którzy ukończyli zmagania 6 sprawiedliwych było za mną. Byłem zadowolony, że nie ponowiłem gleby i nie uszkodziłem roweru, na którym w następnym dniu miałem startować w Ironmanie.

Teren tri

Teren tri

Wejście do strefy zmian

Wejście do strefy zmian

1

1

Jutro Cesky Zelezny Muż

Jutro Cesky Zelezny Muż

O 7 rano przystąpiliśmy wspólnie z Rychem do Ironmana. Dobrze, że nieuważnie czytaliśmy informacje o profilu trasy rowerowej, które zresztą zostały podane na kilka dni przed zawodami. Na odprawie potwierdzono nam, że na 180 kilometrowej trasie będzie około 1600 metrów podjazdów. Trochę obawialiśmy się o limity. Na szczęście organizator w ostatniej chwili zmienił trasę pływacką. Z planowanych 2 km z nurtem i 2 km pod prąd ustalono 3 km z nurtem i jeden w górę rzeki. Będzie dobrze.

5.30 zaczynamy

5:30 zaczynamy

Profil 10 km każdego okrążenia

Profil 10 km każdego okrążenia

Zawodników wywieziono 2 km w górę Wełtawy różnymi środkami transportu. My byliśmy transportowani ciężarówką jak za dawnych dobrych czasów na wykopki . Potem się zaczęło.

Na wykopki

Na wykopki

W pływaniu zaliczyliśmy życiówki. Potem rower. Tu już poszło troszkę gorzej. Pokonaliśmy 9 dwudziestokilometrowych pętli. Na końcu każdej czekały nasze żony z jedzonkiem i piciem. Było fajnie.

Kasia z prowiantem

Kasia z prowiantem

Wciągali nas na stalowy pomost atleci

Wciągali nas na stalowy pomost atleci

zdjęcie Zdenek Krchák

zdjęcie Zdenek Krchák

2

2

3

3

Niestety znów zaczęliśmy spadać w klasyfikacji. Ale ciągle byli gorsi od nas. Za to im dziękujemy:) Na koniec maraton. Tu jeszcze udało nam się wyprzedzić paru konkurentów. Nie byliśmy ostatni. Z zadowoleniem przekroczyliśmy metę. Po nas finiszowało 17 zawodników. Zawody ukończyły 62 osoby. Wyjechaliśmy z Pragi z tytułami Ironmana i Bigmana. NIC SIĘ NIE UDAŁO. Zrobiliśmy to !

BIGMAN PRAGA 2014

BIGMAN PRAGA 2014

Zwycięski zespół

Zwycięski zespół

Żegnaj Prago.

10 sierpnia Herbalife Triathlon Gdynia :)

 

 

 

 

marek 1 Comment
1 Comments
  1. To się nazywa KONSEKWENCJA :-)

Leave a comment