Piszę o niedawnej wycieczce na Lackową, lecz umysł mąci mi wygrana Agnieszki Radwańskiej z Szarapową. Ogromny sukces Agnieszki motywuje do cięższego treningu. Wracam do gór, ale fajnie było patrzeć jak Maria idzie do szatni . Pożegnanie sezonu turowego w Beskidzie Niskim musi mieć miejsce na Lackowej. W końcu to najwyższy szczyt beskidu, leżący po stronie polskiej. Śnieg ukrył się głęboko w lesie więc start zaplanowałem w Ropkach obok Kudaka.
Nazwa Kudak, która prawdopodobnie nawiązuje do twierdzy wzniesionej nad rzeką Dniepr przez hetmana Koniecpolskiego jest szalenie trafna. Bo i nad rzeką i na końcu Polski. Z tego miejsca mogłem zapiąć narty i ruszyć w kierunku Ostrego Wierchu. Śnieg był twardy, utkany suchymi gałązkami. Idąc bez szlaku wprost w górę dość szybko osiągnąłem Białą Skałę w masywie Ostrego Wierchu.
Następnie zjechałem na polany nad Bieliczną, gdzie można odnaleźć ślady dawnych zabudowań. W zaroślach nad Białą natrafiłem na starą, zapadającą się ziemiankę. Już raz byłem zimą na tej polanie, gdy z Józikiem i Bartkiem zjeżdżaliśmy na nartach z Lackowej. Zadaliśmy wtedy przez gęstą młodą buczynę. Do dzisiaj ten zjazd przywołuje mi smak gałązek bukowych. Kilka z nich wyjmowałem z zębów jeszcze w domu.
W dolinie powalił mnie przepiękny widok ośnieżonych szczytów Tatr.
Tym razem chciałem zjechać wcześniej upatrzoną trasą w stronę Bielicznej.
Na wierzchołku Lackowej byłem po 1 godz. i 40 minutach.
Ponieważ zastosowałem technikę podejścia trasą zjazdu ( jaką uprawiamy w tatrzańskich żlebach), byłem pewien warunków śniegowych i przebiegu trasy. Już po kilku minutach okazało się, że byłem w błędzie. Po kolejnych ciasnych skrętach między bukami zgubiłem się jak „ciotka w Czechach”. Kolejnych kilka minut potrzebowałem na odnalezienie właściwej drogi.
Zjazd z Lackowej jest piękny. Gdyby nie moja pomyłka, która przyczyniła się do jego przerwania w krzakach, można zjechać z okolic wierzchołka bez zatrzymania aż do polan. Później, po zjeździe zażyłem kąpieli słonecznej przekraczając po resztkach śniegu dolinę Bieliczną . Ponownie wszedłem na Ostry i zjechałem do Ropek. Fajny był to dzień. Szkoda, że byłem sam.
Filmiki ze zjazdu:
Teraz czas na zjazdy w Tatrach.