06 lis 2022

The Author

Share

Stało się…
trasa4

Stało się, żona zabrała mi show. W głowie układałem zdania, którymi opiszę po przyjeździe do domu zdobycie II miejsca w kategorii starców w biegu Super Trail – 130  w Lądku Zdroju. Jednak znajomi pytali tylko o Dorotkę, jak ona to zrobiła, jak pokonała 21 km i 1000 metrów przewyższenia, jak zmieściła się w czasie. Odpowiadałem, że u nas to rodzinne. Maciek po 3 miesiącach treningów ukończył w Malborku pełny dystans Ironmana, Kasia pojechała z nami do Andory i wystartowała z sukcesem w biegu na 10 km na chwilę odrywając się od dzieci. Wnuki mają już medale z zawodów biegowych w Nowym Jorku!

Rozpisuję swoje treningi na 6 miesięcy przed zawodami, realizuję je bez względu na pogodę, pracę itd. To niesprawiedliwe. Tyko Dorotka:)))  Jak już się wypłakałem, napiszę dla wzbudzenia współczucia o moim cierpieniu na podbiegach, o tym jak spotkałem się ze „ścianą”, o moim strachu, gdy kładłem na wadze worek na przepak i o tym jak 2 minuty przed odjazdem autobusu wpadłem na metę.

Gdzieś w zakamarkach Lądka Zdroju czaił się niewidzialny wróg. Wyczuwało się atmosferę napięcia a nawet strachu. Większość ze startujących ukryło się za maskami, aby nas nie zauważył. COVID-19. Długa jest lista biegów górskich, które nie odbyły się z powodu pandemii. Będziemy wspominać kretyńskie zakazy wejścia do lasu. Maska, chałupa i dupa. Tak miał minąć rok 2020. Jednak w czerwcu otworzyło się zielone światełko dla biegaczy. Z zachowaniem rygorów sanitarnych mogliśmy wystartować w Dolnośląskim Festiwalu Biegów Górskich w Lądku Zdroju. Dorotka zgłosiła się na Złoty Półmaraton -21 km a ja na Super Trail – 130 km.

Odbiór pakietów

Odbiór pakietów

Padał deszcz. Ustawiliśmy się w długiej, 100 metrowej kolejce do odbioru pakietów. Nakazany przez organizatora dystans społeczny szybko zmienił się w grupowe spotkania. Jak zwykle w takich chwilach dało się słyszeć, co biegaczom przeszkodziło w dobrym przygotowaniu do startu. Najczęściej była to choroba, albo kontuzja. Stary, biegnę tylko, żeby zaliczyć bieg. Zapłacone musi być pobiegane… Słuchając przedstartowych opowieści można odnieść wrażenie, że ultrasi to sami schorowani ludzie. Dopiero obserwując metę moja wiara w zdrowe bieganie wraca. Większość „cierpiących” na starcie kończy bieg na dobrych pozycjach z radością wbiegając na metą. A może to dowód, że bieganie uzdrawia?

Opustoszały Lądek Zdrój wyglądał jak scenografia do „Czterech pancernych” Między ruinami domów szliśmy z Dorotką na mój start. Startowałem w 17 biegach o dystansach 100 km i więcej. Po raz pierwszy ważono nam worki na przepak…

Ponieważ większość ultrasów uważa, że rozgrzać to zdążą się podczas biegu, dla usprawiedliwienia lenistwa kręcą biodrami raz w prawo, raz w lewo. Taki brazylijski Sambodrom. Doświadczony organizator imprezy zna przyzwyczajenia biegaczy. Od startu mieliśmy 100 metrowy zbieg. Na rozgrzewkę wystarczy. Przecież to tylko 130 km.

Po chwili wyszło słońce.

 

 

Pierwszy długi podbieg pokonałem bez problemu. Dalej niewiele pamiętam. Może poza jednym ciekawym spotkaniem. W połowie trasy dołączyłem do młodej biegaczki, która posługiwała się obcym językiem. Nie to było jednak interesujące. Rozmawiając ze mną (tu podkreślam znajomość języka obcego) na podejściach paliła papierosy. Pokonaliśmy razem parę kilometrów. Oszołomiony dymem podziwiałem jej moc. Próbowałem dostrzec nazwę tych energetyków. Nie udało się. Gdy poszedłem w krzaki, zniknęła. Spotkałem ją na najbliższym punkcie odżywczym. Leżała w śpiworze otoczona grupą ratowników medycznych. Do mety dobiegłem w przyzwoitym czasie. Nie dane mi było rozpływać się w sukcesie. Organizator poinformował mnie, że mam 2 minuty do odjazdu autobusu do Lądka-Zdroju.

trasa

trasa

zd.Deneka

zd.Deneka

Podium

Podium

Poprosiłem Dorotkę o opis jej startu. Oto jej wrażenia.

Marek startował w pięknej pogodzie, a ja w deszczu. Podczas biegu wypogodziło się i ubłocona, ale szczęśliwa przybiegłam na metę. To był mój pierwszy bieg w nieznanym terenie. Okrutnie bałam się, że się zgubię. Miałam szczęście. Trasa była dobrze oznaczona. Na punkcie żywieniowym i kontrolnym nie zatrzymywałam się. Bałam się, że nie zmieszczę się w limicie czasu. Tylko Marek stał tam i czekał na mnie. A mnie nie było i nie było. Jak już się zjawiłam dał mi jakiegoś żela i wodę do picia. Kazał biec dalej. Jakoś szczęśliwie dotarłam do mety i zmieściłam się w czasie. Zdobyłam mój pierwszy biegowy medal.

Czy to nie cudne.

Przed startem

Przed startem

W deszczu

W deszczu

Trasa Złoty Półmaraton

Trasa Złoty Półmaraton

Na punkcie

Na punkcie

Dorotka przed metą

Dorotka przed metą

Meta

Meta

Zadowolona

Zadowolona

Zadowolona2

Zadowolona2

 

 

 

 

marek No comments
Leave a comment