











Takich trzech jak nas dwóch to nie ma ani jednego. Może nie do końca jest to prawdą, mamy jeszcze Wojtka. Z wielka pompą kończyliśmy sezon triathlonowy. Po udanym wyjeździe do Pragi, gdzie nie daliśmy się utopić w Wełtawie podczas zawodów triathlonowych – Bigman Czech Festiwal – zawitaliśmy do Gdyni. HERBALIFE TRIATHLON GDYNIA to zawody mające swoją markę. Dzięki perfekcyjnej organizacji, wspaniałym warunkom terenowym i przyjaznym mieszkańcom miasta impreza została dostrzeżona przez organizatorów cyklu IRONMAN. Władze organizacji dostrzegli na liście startowej nasze słynne w świecie sportu triathlonowego nazwiska i uznali, że czas nadać imprezie w Gdyni status zawodów IRONMAN w 2015 roku.
Tym razem nie zakładaliśmy osiągnięcia wymarzonego celu sportowego – ukończenia zawodów Zależało nam na poprawie czasów. Mieliśmy powody do optymizmu. W odróżnieniu od poprzedniego roku Rychu nie miał operacji, ja nie urwałem więzadła i do tego P3. Nowy rower Rycha. Na treningach ciężko go było dogonić. W przygotowaniach uwzględniliśmy korzyści z pływania stylem TI. Ekonomiczne pływanie miało dać więcej sił na szybsze pokonanie trasy rowerowej. Z niecierpliwością czekaliśmy na weryfikacje naszych założeń.
10 sierpnia staliśmy na starcie Herbalife Triathlon Gdynia na dystansie Half-Ironman. Oczywiście start zaplanowano na gdyńskiej plaży . Tylko mistrzowie potrafią znaleźć motywację (patrz zdjęcie) do płynięcia w morzu, w tłumie 1300 zawodników.
Zawodnicy ustawieni w strefach czasowych według deklarowanego czasu przepłynięcia dystansu 1900 metrów, oczekiwali na wystrzał z armaty. Emocji dodawała elektryzująca muzyka Carmina Burana. Wystrzał padł, odegrzmiał zawodnikom. Zaczęła się „pralka”. W tłumie płynących ramię w ramię tak naprawdę zaczynasz płynąć po nawrocie na pierwszej bojce. Wcześniej to walka o życie. Trzeba uważać, aby nie stracić palców, wkładając rękę w usta łapiącego oddech konkurenta W tym roku dopisało mi szczęście. Tylko jeden zawodnik przepłynął po mnie, lekko mnie przytapiając. Dostałem też jednego kopa w głowę od żabkarza. Dzięki niemu kończyłem pływanie z czepkiem na czubku głowy jak z copką u rasowego górala i okularkami na bakier.
Zawsze się cieszę, że nie wychodzę z wody ostatni. Dalej dość długi bieg do strefy zmian. Lubię ten odcinek. Biegniesz wąskim korytarzem między tłumem kibiców. Słyszysz: dajesz!dajesz! a we łbie się kręci od pływania jak po dobrych urodzinach. Gdyby nie ten korytarz pewnie pobiegłbym w przeciwną stronę.
Dla zainteresowanych startami w Gdyni podam ciekawą informację. Ze względu na dużą odległość plaży od strefy zmian Raelert, który wygrał triathlon w Gdyni, chyba jako jedyny zdjął piankę zaraz po wyjściu z wody. Dobry patent.
Dalej rowerki. Zanim zdążyłem zdjąć pod osłoną ręcznika kąpielówki i wciągnąć bez seksafery strój kolarski, wyprzedziło mnie kilkudziesięciu zawodników. Chyba już czas zrezygnować ze zdobytej na plażach sztuki przebierania się i zainwestować w strój startowy. Na tym etapie zawodów zapomnieliśmy, że startujemy z Wojtkiem. Odjechał nam i więcej go nie widziałem
Z Rychem, część rowerową też zaliczamy do udanych. Nie wywróciliśmy się Ze względu na dobry dla nas profil trasy i poprawną nawierzchnię zaliczyliśmy życiówki.
Po udanej jeździe z żalem rozstawałem się z rowerem w strefie zmian. Teraz przygotowania do biegu. Ponownie mogłem zaszpanować genialną wymianą gaci pod osłoną ręcznika. Trasa biegowa była mi dobrze znana z poprzedniego roku. Ponieważ biegło mi się słabo, odmierzyłem sobie tempo wystarczające do zejścia poniżej 6 godzin a nie doprowadzające do zejścia śmiertelnego. Udało się.
I na mecie HTG 2014
Gdyby nie wsparcie naszej wspaniałej grupy, pewnie nie ukończyłbym triathlonu poniżej 6 godzin. Dorotka, Gosia, Kasia, Lucia, Józik, Maciek, Damian. Silna grupa, która podtrzymywała nas na duchu podczas zawodów. Dostawaliśmy od nich piciu i batoniki. Ważniejsze były jednak słowa zachęcające do kontynuowania trudu. … jak nie masz siły to zrezygnuj, w przyszłym roku tez są zawody… Oczywiście żartuję. Dziękujemy:)
Będziemy mieć dobre wspomnienia z tych zawodów. Wojtek osiągnął genialny czas. Zabrakło mu 20 sekund! do złamania 5 godzin. To jego najlepszy start. My też zaliczyliśmy życiówki. Szczególne postępy zaliczył Rychu w pływaniu. Czekamy z nadzieją na następny rok. W przyszłym roku będą to już zawody pod marką IRONMAN 70.3. Oby udało się zarejestrować !
Co dalej?
Józik nakręcił fajny film z naszego startu. Podaję link ponieważ film ma status niepubliczny.
https://www.youtube.com/watch?v=HqHIO4xRvMI&list
Galeryjka:
pięknie !!!