












Ubiegły rok sportowo upłynął pod znakiem biegów terenowych. Na początku zaznaczę jednak, że nie lubię biegać a szczególnie nie lubię biegać po asfalcie. Mimo to moim głównym celem sportowym w 2012 roku, był udział w zawodach – Bieg na Sławkowski Szczyt, które odbywają się w sierpniu. Bieg rozgrywany jest na krótkiej, 7 kilometrowej trasie z przewyższeniem 1427 metrów i z limitem na pokonanie 2 godzin.
Aby tego dokonać, rozpocząłem wczesną wiosną treningi biegowe po górach. Nie mogło to ujść uwadze Ryśka, gorlickiego super maratończyka, który od 10 lat nakłaniał mnie do wzięcia udziału w maratonie. Tym razem udało mu się – postanowiłem wziąć udział w maratonie górskim z Gorlic do Wysowej – Zdroju. Potraktowałem to jako przygotowanie do biegu na Sławkowski.
Przygotowania biegowe nie napawały optymizmem. W kwietniu wybrałem się z Sebastianem na 35 kilometrową pętlę wokół Wysowej. Dobrze, że Sebastian jechał obok rowerem. Na wysokości Hańczowej biegów miałem już dosyć. Sebastian pojechał po samochód i ściągnął mnie z trasy. Za miesiąc maraton!!!
13 maja stałem w Gorlicach na starcie maratonu. Miałem przebiegnięte po górach 160 km i pełne portki strachu przed nieznanym. Pogoda była łaskawa. Było chłodno. Trasa biegła przez Magurę Małastowską, Nowicę, Uście Gorlickie, Skwirtne do mojej Wysowej – 42 km z łącznym przewyższeniem około 1600 metrów.
Pewnie bym nie wystartował, gdyby nie deklaracja Sebastiana, że będzie wspierał mnie duchowo jadąc obok na rowerze. To już mieliśmy przećwiczone podczas przygotowań. Jak nie dam rady, On jedzie po samochód i zabiera mnie do domu. Poświecił się do tego stopnia, że swój rower górski zamienił w straszydło z bagażnikiem i koszykiem. Kto jeździ na góralu wie, o czym piszę.
Bieg ukończyłem bez jazdy samochodem, a na mecie czekała na mnie żona i cały team Skipark. To było przyjemne.
Dalej myśli obracały się wokół Sławkowskiego. Byłem na nim kilkakrotnie. Wchodziliśmy tam z Józikiem, Gosią i Dorotką, wbiegałem sam i z Sebastianem. Ostatecznie z Sebastianem osiągnęliśmy czas 1 godz. 52 minuty, czas mieszczący się w limicie startu. Było dobrze.
Plany uległy zmianie. W terminie zawodów wypadł mi wyjazd. Postanowiłem wbiec na Sławkowski dla siebie, na tydzień przed oficjalnymi zawodami. Teraz wiem, że to było dobre wyjście. Ustanowiłem swój rekord życiowy czasem 1 godzina 42 minuty bez szalonej rywalizacji. Główny cel sezonu został osiągnięty.
Nadszedł wrzesień. Jeszcze raz dałem się namówić Ryśkowi na start w maratonie- tym razem w Maratonie Gorczańskim. Piękna krajobrazowo trasa z Krościenka przez Lubań, Turbacz do Nowego Targu.
Przy okazji biegania odkryłem Endomondo. Endomondo daje możliwość zapisu charakterystyki i trasy biegu. Przebywając w ciekawym miejscu możemy zarejestrować na przykład poranną przebieżkę i w ten sposób upamiętnić swoją podróż. Serdecznie polecam.
Trochę se polatałem jak pięknie powiedział Piotruś Żyła. Na rok 2012 wystarczy
Naprawdę nie przepadam za bieganiem, dlatego na 2013 rok przygotowujemy się z Sebastianem i Ryśkiem do ciekawszej dyscypliny. Jakiej? Rozwiążcie rebusik :
zgadzam sie z Sebastianem
poza tym gratulacje!!!!
Z tym „nie lubię biegać” to przesadziłeś.